Kontynuując małą falę opisów i, aby przełamać ciągłe opisywanie postaci, postanowiłam przybliżyć kolejny kawałek Estrei, mianowicie podobno najgorszą ze wszystkich ras, czyli Varjo.
Dlaczego najgorszą? Bo niby są nielubianymi i oklepanymi w literaturze wampirami. Nic bardziej mylnego! Zapraszam do czytania!
Varjo są jedną z najstarszych ras. Zostali stworzeni jako pierwsi razem z Aurinami. W założeniu obie rasy miały stać na o wiele wyższym stopniu rozwoju duchowo-magicznego. Varjo nie posiadają opiekuńczego bóstwa, a przypisanym im żywiołem jest Cień.
W momencie rozpoczęcia akcji powieści Varjo, według ludowych legend, są rasą wymarłą, w dodatku posiadającą reputację potworów – wampirów wysysających krew niewinnych. Jedynie w Astarii opinie o nich są neutralne, ponieważ sporo Varjo znalazło tam schronienie w pewnym momencie historii (opisanym niżej).
Każda rasa na Estrei ma inne źródło mocy magicznej. W przypadku Varjo nośnikiem była krew, zaś najważniejsza była siła własnego ducha, wzmacniana przez samodoskonalenie siebie. Jest to istotna różnica między Światłem a Cieniem. Aurinowie czerpali siłę z otoczenia i wiary w innych. Varjo zaczynali „od środka” i poprzez doskonalenie siebie, dawali swą siłę innym. Być może chaotycznie to brzmi, ale mam nadzieję, że da się zrozumieć różnicę.
Varjo byli rasą o eterycznym sposobie bycia, wydawali się bardzo uduchowieni, skupieni na sztuce, medytacji i poznawaniu własnych mocy duchowych. Byli też wyjątkowo empatyczni i do wszystkiego podchodzili z pasją. W starożytności owe głębokie uczucia, które żywili do całego świata, były źródłem powstania wielu żartów pośród innych nacji. Varjo byli często postrzegani jako ogromni romantycy. Spośród innych ras, byli najbardziej związani z Aurinami. Obie nacje były bardzo pozytywnie do siebie nastawione i przyciągały się wzajemnie. Zbyt wielkie różnice były bardzo problematyczne, jednak czasem dochodziło do mieszanych małżeństw, co było wyjątkowym przypadkiem, gdyż rasy Estrei prawie nigdy nie mieszały się między sobą.
Z wyglądu Varjo najczęściej mieli jasną karnację i ciemne, często falowane włosy. Oczy były najczęściej czarne, czasem ciemnozielone lub brązowe. W czasach swej świetności nosili luźne stroje obszyte dużą ilością futra (paskudny klimat gór).
Królestwo – Firea, było bardzo małe i znajdowało się w północno-wschodnich górach kontynentu. Stolica Lairrea znajdowała się na stromym szczycie, a wokół niej, na zboczach rozłożyło się sporo malowniczych wiosek. Drugim ważnym miejscem była ukryta w górach świątynia Cienia, która odegrała potem ważną rolę w historii świata.
Varjo żyli sobie spokojnie tysiące lat. Najsilniejsze duchowo jednostki były praktycznie nieśmiertelne. Jedynym sposobem zabicia Varjo było ściągnięcie całej jego krwi, ale zasadniczo wrogów nie mieli, więc nikt tego nie czynił. Wszystko zmieniło się w momencie szaleństwa bogini Tahiry i wielkiego tajemniczego (póki co tajemniczego) kataklizmu, który miał miejsce w starożytności. Varjo byli jedyną rasą, dla której skończyło się to tragedią. W jednej chwili tysiącletnia cywilizacja zniknęła z powierzchni planety.
Ponad dziewięćdziesiąt procent ludności dosłownie oszalało. Przetrwały jedynie najsilniejsze duchowo jednostki, zaś pozostali stali się łaknącymi krwi mordercami, którzy zagryźli połowę z ocalałych. Na szczęście, ówczesny książę zebrał żywych pobratymców i uciekli ze zrujnowanej krainy do kraju Astarian. Nie był to jednak koniec nieszczęść rasy, gdyż okazało się, że nie mogą się już rozmnażać w tradycyjny sposób. Jednak krew dalej była nośnikiem ich mocy i okazało się, że jedynym sposobem, aby powstał nowy osobnik Varjo, jest oddanie komuś części swej mocy, czyli części swojej krwi. Nie było to jednak tak proste, ponieważ tylko nieliczne jednostki innych ras były w stanie przyjąć na siebie moce Cienia i nie oszaleć. Stąd powstało wiele legend o potworach wysysających krew niewinnych – przemieniane osoby doznawały pomieszania zmysłów w ten sam sposób, co większość Varjo podczas kataklizmu i stawało się zżerającymi wszystko zombiakami. Normalni Varjo dalej byli ludźmi i nie musieli spijać niczyjej krwi, zaś jeśli upuściło się im krew, tracili siły i mogli nawet umrzeć.
Po wielu latach badań i prób dojścia do ładu z resztkami rasy, ocalali ustalili, że mogą przemieniać tylko duchowo silne i wybrane jednostki i tylko w skrajnych przypadkach. Niektórzy zlekceważyli to ustalenie, co doprowadziło do powstania już opisanych monstr i legend opisujących Varjo jako potwory. Reszta starożytnych rozdzieliła się i osiedliła na całym świecie wtapiając się w różne społeczności. Początkowo głównie astariańską, a później także terdańską, gdzie nie było widocznych różnic rasowych.
Ostatni książę Varjo podobno żyje dalej na Estrei i jest niesłychanie potężny. Według wyliczeń niektórych badaczy, powinien mieć około pięćdziesięciu tysięcy lat. Jest ostatnim, który posiada tak ogromną moc żywiołu Cienia. Niektórzy negują całkowicie istnienie Varjo i Aurinów uważając obie rasy za wymarłe. Jednak większość uczonych zajmujących się Estreą twierdzi, że gdyby przedstawiciele tych ras nie istnieli, równowaga Estrei byłaby na tyle zachwiana, że planeta unicestwiłaby się sama z siebie. Uważają więc, że obie rasy żyją w ukryciu.
Kurczę, ale kreatywność! Chyba posiedzę jeszcze trochę nad swoim uniwersum :D
Dzięki ;] Przy okazji przeredagowałam sobie trochę tekst tego opisu.
Zwykle tworzę jakiś świat, żeby lubić po nim chodzić, gdy zamknę oczy. Tutaj tak średnio lubię, to znaczy podoba mi się kraina, ale klimat nie ten :D Jestem zdecydowanie Aurinką w tej opowieści (coś a’la morski śródziemnomorski), a u Varjo jest za zimno zdecydowanie (Syberia, pure nordic etc…).
To nie takie proste „a se siende i zrobie swój świat” :D Wszystko jakoś stopniowo się w człowieku rozwija, chociaż zdecydowanie za długo, bo wszystko mi się zawiesiło przyznam :| Ale takie przysiendnięcie faktycznie na początek jest przymusowe.
Czasami jednak trzeba porzucić „przyjemność” (niestety), np. gdy tworzy się coś typu Mordor, albo mroczną krainę mrocznych ludzi. A z zarysem mojego uniwersum jakoś łatwo mi przyszło, nie wiem skąd, ale usiadłem, maznąłem mapę i szkic się udał. Teraz korzystam z twojego poradnika o tworzeniu nazw, bo samemu trudno. Muszę jeszcze wyruszyć w góry, bo chcę zrobić kraj z przewagą gór, ale trudno mi to sobie wyobrazić, nawet gdy oglądam filmy z podobnymi krajobrazami. Dzięki za pomoc! :D
Kraj z przewagą gór – uwielbiam takie! Jest mnóstwo możliwości. Pierw, zastanów się w jakim klimacie ma leżeć i wtedy pójdzie łatwo. Jest pewna różnica między naszymi Tatrami w środku kontynentu a Andami nad oceanem. Potem jak wysokie są te góry. Za tym stworzysz ludzi, którzy tam mieszkają, bo będą wszystko dostosowywać pod klimat :D
Wybacz długą odp.