„So please believe me that, you were the one and only I dreamed about…”

 

– Ja wszystko rozumiem – jęknął Adi ocierając pot z czoła. – Jest pięknie, słoneczko, super miejsce, chociaż jeszcze go nie widziałem, ale czemu musimy tarabanić się komunikacją miejską tyle czasu?
Było ciepłe, wczesne, majowe popołudnie. Od tygodnia nad Warszawę napływało niesłychanie gorące powietrze, które zwiastowało niechybny początek lata. Tego dnia Adiemu było wyjątkowo źle. Było mu za gorąco, lewy glan cisnął w piętę, a przerzucony przez ramię futerał z gitarą ciągnął go do tyłu. Miał wrażenie, że gdyby rozluźnił mięśnie, jego ukochany instrument znokautowałby go przewróceniem na plecy.

Czytaj dalej ->